wtorek, 25 grudnia 2012

Opowiadanko

Hej.

Tego postu boję się najbardziej :D
Jeśli chcecie, możecie być testerami mojego opowiadania,
chociaż wątpię by komukolwiek chciało się czytać,
ale gdyby jednak to jestem BARDZO wdzięczna :)

Opowiadanie nie ma jeszcze tytułu (w trakcie wysilania mózgu by wymyślić coś sensownego).
To historia o nimfie, która jest dość... bojowo nastawiona.

Za przeczytanie  ARIGATO GOZAIMASU!
I z góry dziękuję za wytknięcie błędów, porady itp. :)

Rozdział 1 

Dookoła roznosił się zapach truskawek zmieszany z wonią wilgotnego lasu. To ciepłe, letnie południe wydawałoby się wspaniałe.
Bawiłyśmy się właśnie z satyrami. Gonili nas i próbowałyśmy uciekać. Wszędzie słyszałam chichot pozostałych. 

Kim jestem? Nimfą, oczywiście.  Nazywam się Dalia i mieszkam w Obozie Herosów. Żyję tu od narodzin, więc prawie 17 lat.
Cudownie? Może jednak nie. Codzienne usługiwanie do stołu roześmianym herosom i "zabawa" z  satyrami? Nuda! Kto w ogóle to wymyślił?  To dyskryminacja! Zero przygód, zero podróży...
Najgorszy jest fakt, że  żadna inna nimfa tego nie zauważa. Kiedy tylko o tym wspomnę machają rękami i odpowiadają "Daj spokój! Takie życie to raj!" i oddają się obgadywaniu najpopularniejszych półbogów. 

Ech. W takim razie jestem jakąś pomyłką. Wolałabym urodzić się człowiekiem niż żywą roślinką. Może ktoś miałby do mnie szacunek i nie rozkazywałby co chwilę. Nie wiedziałabym też nic o tym pokręconym świecie bogów. 
Niestety szczęście się do mnie nie uśmiecha. Nigdy.

Oddaliłam się od reszty. Miałam dość tych naiwnych dziewczyn. Słodkie i łagodne. 
Żwawym krokiem udałam się nad jezioro. Możliwe, że chociaż z najadami uda się miło spędzić czas. 
Woda błyszczała delikatnie  w świetle słońca. Wiedziałam, że mogę ją tu znaleźć.
Weszłam na drewniany pomost. Natychmiast z wody wynurzyła się znajoma twarz.
- Jak tam życie, siostro? – Karen posłała życzliwy uśmiech. - Nadal walczysz o prawa nimf?
Prychnęłam ze zdenerwowaniem. Od pewnego czasu systematycznie zjawiam się u Pana D. z prośbą o pozwolenie pobierania nauki walki oraz uczestniczenie w uroczystościach obozowych. "Może... Pomyślę o tym. Napijesz się?" - odpowiedź, którą słyszę za każdym razem.
- Nie obrażaj się! Wiedz, że Cię popieramy... - zanim zdążyłam się rozpromienić nastąpił koniec zdania. - Częściowo.
- Czyli jednak tchórzycie, bo macie "lepsze rzeczy do roboty"? - oburzyłam się. Super, nawet one są przeciw.
Szafirowe włosy Karen zafalowały, gdy pokręciła głową. 
- Nie, to nie do końca tak - przewróciła oczami i zaczęła tłumaczyć. - Jeśli będziemy zdolne do walki, to w razie wojny musiałybyśmy iść na front. Dobrze wiesz, że populacja najad maleje.
Poklepała mnie po ramieniu i przeczesała palcami błękitne włosy.
- Poza tym, jak tam on? - zaśmiała się, a ja natychmiast się zarumieniłam.  Martin. Mieszka w domku Aresa i jest ideałem! odważny, waleczny, zawsze staje w obronie słabszych i młodszych. Jego oliwkową skórę zdobi wiele blizn nabytych podczas potyczek. Konkuruje z Clarisse. Niestety,  nimfy go w ogóle nie interesują, ale przynajmniej nimi nie pomiata. 
- Cicho, jest tam! - wskazałam na płynące na zachodnią stronę jeziora kajaki. Poruszały się ze zdumiewającą prędkością. Natychmiast spuściłam wzrok.
- Nie lepiej, żeby się dowiedział? - zapytała. Uśmiechnęłam się lekko, ale natychmiast radość zniknęła z mojej twarzy, ustępując miejsca rozdrażnieniu. 
- Nie żartuj! Chcesz, żebym była pośmiewiskiem?- wstałam ze zdenerwowania. Obróciłam się już, lecz Karen chwyciła mnie za kostkę. Wyglądała na obrażoną, a jej włosy falowały nieregularnie ze wzburzenia. Usta mocno zacisnęła, zielone oczy przypominały teraz oszlifowane szmaragdy, które błyszczały w świetle letniego słońca.
- Z miłości się nie żartuje- te słowa zabrzmiały jak szum wydawany przez fale. 
Miałam już zawalić ją toną argumentów dlaczego plan powiedzenia mu prawdy by się nie powiódł, ale rozległ się dźwięk wzywający na obiad.
- Och, nadchodzą męki - westchnęłam i wstałam. - Trzymaj kciuki, żeby żaden wredny dzieciak dziś nie zginął z moich rączek.
- Oj, nie morduj mi adoratorów – zawołała Karen, puściła oczko i zanurzyła się w wodzie.

Niechętnie podreptałam do pawilonu jadalnego. Z przygotowanymi potrawami stało już kilka nimf głośno gawędzących. Gdy zauważyły, że się zbliżam,  natychmiast zaczęły robić  wyrzuty.
- Dalio, gdzież się podziewałaś, dziecko drogie? - przyczepiła się Aronia.  Rudowłosa była tylko trzy lata starsza ode mnie i miała denerwujący zwyczaj nazywania młodszych od siebie "dziećmi".
- Pewnie znowu polazła do najad! Same mówiły, że mają dość - prychnęła Magnolia. - Nawet nie bawiła się z satyrami, prawda Daleńko?
- Ona po prostu nie dojrzała jeszcze do tego! - szyderczo zaśmiała się Forsythia. 
Gniewnie zmrużyłam rubinowe oczy. Mogłabym się założyć,  że wyglądały jeszcze bardziej ogniście niż zwykle. 
Tak, te kobiety są wyjątkowo irytujące. Och, ile ja bym dała, żeby tylko urodzić się człowiekiem...

Herosi zaczęli się złazić. Ta arogancka i niekulturalna gromada robiła więcej hałasu niż zwykle. Wiedziałam, że pewnie znów zeżrą więcej jedzenia niż ich żołądki na to pozwalają.
Jedynym pocieszeniem był "on". Tylko dzięki Martinowi mogłabym przeżyć ten obiad bez ataku gniewu.
Jak zawsze część żarcia przeznaczyli na ofiarę dla bogów, a następnie zaczęli zamawiać, co sobie wymarzyli, oczywiście drąc się przy tym w niebogłosy.
- Więcej budyniu! CHCĘ MALINOWEGO BUDYNIU! – wrzasnął Ben, syn Aresa.
- Zamknij się, Joseph –mruknęła Yakusa od Apolla. Miała denerwujący zwyczaj uciszać wszystkich po kolei, a drażniąc tym dzieciaka Aresa  rozpoczęła wtorkową bójkę na jedzenie  (tak, w każdy wtorek, kiedy pojawiały się produkty z malin, na które Ben miał uczulenie, tłukli się, aż Chejron ich nie rozdzielił).

Pięść chłopaka wylądowała na głowie Apollinowej córki, a ona odpowiedziała ciosem w bok z użyciem widelca. Ben zamachnął się butelką po soku malinowym, ale Yakusa uchyliła się, naczynie wypadło z ręki 14-latka i poleciało wprost na grupową jego domku. Szkło rozbiło się na pięści Clarisse, a odłamki wbiły się w skórę. Rozległa się cisza. Mimo, iż La Rue była niezwykle impulsywną i agresywną osobą, całkiem spokojnie wstała i podeszła do Bena. Położyła mu rękę na ramieniu i westchnęła.
-ALE JUŻ MI STĄD, TY SMARKACZU! SZLABAN NA MALINY I CZEKOLADĘ NA CZAS NIEOKREŚLONY I IZOLACJA OD RESZTY OBOZOWICZÓW! – warknęła ranna. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak fatalnym nastroju. Zdziwił mnie fakt nałożenia na chłopaka tak niesurowej kary jak na jej standardy. Nie mogłam nie uśmiechnąć się z powodu sytuacji. Oczywiście z przestrachu widocznego w oczach syna Aresa i jego trzęsących się nóg, przecież nie z biednej Clarisse. (Tak naprawdę ona jest całkiem fajna i bardzo ją lubię! To moja najlepsza przyjaciółka… Żartowałam. Wredna i głupia. Zamurować ją w ścianie razem z 99% obozowiczów!) zerknęła jeszcze raz. – JESZCZE TU STOISZ?! SPRZĄTASZ PO KOLACJI, SZCZENIAKU! POMÓŻ TYM MARNYM NIMFOM!
- Ale to jest właśnie ich wina! Nic nie robią, tylko sobie biegają i !@#$%^&* robią! – poprał Bena jakiś chłopak od Hermesa.
To było ostatnie zdanie, które padło z jego ust zanim zainterweniowałam.
Niemal poczułam jak czerwienieję ze złości i wrze we mnie prawie jak w kociołku gotujących herosów na zajęciach kulinarnych (nawiasem mówiąc te próby zawsze kończyły się przypaleniem lub gorszą tragedią).
Strzeliłam w policzek chłopaka, po czym wdrapałam się na stół i najgłośniej jak mogłam wyraziłam swoje uczucia:
- NIC?! A KTO PRZYGOTOWUJE POSIŁKI, POMAGA WE WSZYSTKIM WAM, NAJBARDZIEJ  BRUDNYM I HAŁAŚLIWYM BACHOROM NA CAŁEJ ZIEMI, I SPRZĄTA RAZEM Z HARPIAMI?! - wykrzyknęłam z furią. Nie mogłam się powstrzymać od wyduszenia wszystkiego, co dręczyło mój umysł od dawna. - PRZEŻYJĘ MARUDZENIE, KRZYKI A NAWET BAŁAGAN I BÓJKI, ALE JEŚLI JESZCZE RAZ POWIECIE, ŻE NIE MA Z NAS POŻYTKU TO POŻAŁUJECIE, "KOCHANI"!
Kilka osób z domku Demeter i Ateny zaczęło klaskać, ale natychmiast uciszono je jadowitymi spojrzeniami.
Nie czekałam na reakcję innych. Delikatnie zeskoczyłam ze stołu i stanowczym krokiem przepchnęłam się między kilkoma półbogami o zaskoczonych twarzach.
Stanowczym krokiem wyszłam z pawilonu jadalnego zostawiając z tyłu szepty i  pomruki niezadowolenia.

Koniec.

Źle? Najpewniej tak, ale mam nadzieję, że się poprawię.
Dodać to na rickriordan.pl?
Dziękuję za komentarze i 2000 wyświetleń! Dziękuję bardzo! Jesteście kochani <3
Wesołych świąt i niech widelce będą z Wami!

22 komentarze:

  1. Mam być szczera?
    Zatkało mnie. Naprawdę nie spodziewałam się tak dobrego dzieła! O.O Mówię serio, wciąga niczym czarna dziura - do tego wartka akcja i świetny styl jeszcze bardziej sprawiają, że chce się to czytać. I jaka fabuła! <3 Gratuluję, Nano!
    Wstawiaj to jak najszybciej na RR! I pisz CD przede wszystkim!
    PS.: "Pięść chłopaka wylądowała na głowie Apollinowej córki, a ona odpowiedziała ciosem w bok z użyciem widelca." - dlaczego mnie ten widelec nie dziwi? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.O DZIĘKUJĘ BARDZO! Jestem strasznie wdzięczna <3 Myślałam, że nie wyszło najlepiej :P
      Jak wymyślę tytuł to wyślę na RR :D
      Co do widelca, to taki nawiązujący element xd

      Usuń
    2. Tytuł, tytuł...
      A może... Rewolucja według nimfy?
      Albo coś w tym stylu..
      Kurczę, pomóc chciałam i nie wyszło T.T
      Keiko.

      Usuń
  2. Ale suuper opowiadanie ! :> *.* jestem pod wrażeniem ; )
    Zapraszam w wolnej chwili. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie jest jak najbardziej w porządku, ale kilka błędów stylistycznych wyłapałam (nie przejmuj się mam świra na tym punkcie :D)
    Po pierwsze: nie można "WYDUSIĆ" wszystkiego co kogos dręczy. Można to z siebie "WYRZUCIĆ"
    I po drugie: nie czaję po co to stwierdzenie "Tak naprawdę ona jest całkiem fajna i bardzo ją lubię! To moja najlepsza przyjaciółka… Żartowałam. Wredna i głupia. Zamurować ją w ścianie razem z 99% obozowiczów!"
    Uważam, że obyłoby się bez niego :D
    Ale plusów jest więcej. Na pewno trafnym pomysłem jest przedstawienie Obozowiczów jako grupy aroganckich nastolatków myślących, że są nie wiadomo kim, bo są półbogami.
    Jeszcze lepszą jest ocena sytuacji ze strony nimfy, nie wiem czy pan Riordan by się na coś takiego pokusił ;>
    Ogólnie opowiadanie ma akcję, jest pisane treściwie i z sensem. A dla mnie to najważniejsze ;)
    Pozdrawiam, Keiko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, dzięki wielkie <3 Gdy to będę wstawić na RR, poprawię te wszystkie błędy! Naprawdę dziękuję bardzo :)

      Usuń
    2. Wiesz, funkcja "korektora" to u mnie żadna nowość, koleżanki mnie tak wykorzystują ^^
      Miło, że się nie obraziłaś ;>
      Czekam na ciąg dalszy!
      Keiko.

      Usuń
  4. Czyżby inspiracja Percym Jacksonem? :) Kiedy poprosiłaś o ocenę, włączyły się moje polonistyczne zapędy do wyszukiwania błędów, ale... szczerze mówiąc nie mam się do czego przyczepić. Cała opowieść fajnie się klei, nie zauważyłam błędów stylistycznych, logicznych, składniowych.... może jakieś delikatne potknięcia, ale nic poza tym. Historia jest lekko dziecinna, no ale pomysł jakiś miałaś, co oczywiście zaliczam na plus. Masz całkiem przyjemny styl pisania i podpowiem tylko, żebyś w przyszłości szukała inspiracji troszeczkę dalej niż dzieło pana Riordana ;) Fanfiki są fajne, ale tylko na początek, później trzeba szukać własnej drogi. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :D Dziękuję! ^ ^ Możliwe, że dziecinna, ale pisałam to pod kątem strony Rickriordan.pl :)
      Marzę o posiadaniu weny i czasu, by napisać opowiadania o różnej tematyce, stworzyć własny świat... :D

      Usuń
    2. Hmm... mam podobne marzenia :) Fakt, trzeba do tego natchnienia. Pytałaś, skąd pomysł na mój obrazek, a więc te postaci przyśniły mi się. Może nie oddałam dokładnie ich wyglądu (niektóre elementy są już dorobione), ale reszta mi się wyśniła :)

      Usuń
  5. no nie!!!no po prostu...niee..
    piszesz takie cuda, malujesz takie cuda.. i ..
    wgl. czytasz moje wiersze?
    to ja jestem meegaa happy ze ktos tak zdolny je czyta.. a ty mi jeszcze tu piszesz ze mam cie nauczyc?
    hahahah.... to mi brak słów
    a gdy przeczytałam opowiadanie...
    brak słów x2
    choc nie.. no cos wypada napisac no...
    wgl.
    oprócz paplaniny jakie to jest super i jaki to jest swietny pomysł na opowiadanie to wspomne tylko, ze chetnie przeczytam kolejne rozdziały.. chętnie?? malo powiedziane..
    uwielbiam taką tematykę
    kilka lat temu miałam nawet świra na punkcie bogów greckich i mitologii
    wiesz co by się jeszcze przydało?? ....
    rysunki bohaterów z opowiadania *-*
    oja.... juz sobie wyobrazam.. *rozmarzona*
    i ty chcesz zebym cie nauczyła pisać wierszy? phi! pewnie piszesz 18347283462736 lepsze ode mnie!!!
    ile ja bym dała zeby pisac takie opowiadania!!
    bo w sumie tak mnie tomęczy jakis czas i chyba zaczne, ale boje sie ze szybko skoncze, no bo wiesz, opowiadanie ma 1 temat i piszesz je... z rok? a wiersz napiszesz w pół godziny max i następny moze byc juz zupełnoie o czyms innym

    tak więc widelec do góry i czekam na nowy rozdział :D

    PS.Wesołych Świąt.... oj, sorki, troche za późno... no to.. szczęśliwego Nowego Roku!!

    PS.2. No i dziękuje jeszcze raz za komentarze!! Jestes jedną z napraaawde nielicznych osób które czytają moje wypociny i którym sie to podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, BARDZO CI DZIĘKUJĘ! <3 <3
      Bohaterów muszę koniecznie narysować! ^ ^
      Właśnie wiersze to nie bardzo xD
      Napisz opowiadanie, nie musi być długie :3
      Dziękuję jeszcze raz!
      Nie ma za co! :)

      Usuń
  6. Humanistka ze mnie marna, więc żadnych błędów tam nie wypatrzyłam.
    Jej, cudnie rysujesz, cudnie piszesz, jakie tam jeszcze talenty ukrywasz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję bardzo! <3
      Więcej już chyba nie mam. W każdym razie na pewno nie sportowe XD

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Nie, nie biorę takich propozycji pod uwagę. Obserwuję ludzi, których praca lub tematyka bloga mnie interesuje i mam nadzieję, że tak jest też z moimi obserwatorami.

      Usuń
  8. Jestem, Nano. Jestem. Spóźniona, ale jestem. I przeczytałam.
    DAAAAAAAAAAAJ MI WIĘCEJ! Masz taki płynny styl pisania, że mogłabym Twoje książki czytać i czytać bez końca. Wyłapałam parę drobnych błędów, ale ja ich popełniam więcej, więc nie powinnam się wypowiadać. XD Jak ja uwielbiam buntowniczki. ^^ I dialogi wychodzą Ci bardzo naturalnie, zawsze mam z tym problem. U Ciebie wygląda to tak, jakby samo płynęło Ci z głowy bez żadnego wysiłku.
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy! Wstawiaj tu, albo podaj linka, bo chcę więęęcej :3

    Pozdraaawiam,
    Lu c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh, ale fajnie, że Ci się podoba!! Ale ja uważam, że Twoje opka są 1000 razy lepsze! :D

      Usuń
    2. No to się nie znasz :D

      Usuń
  9. Czemu tak rzadko piszesz? Ja tu czekam na kolejne rysunki i opowiadania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dziś napiszę, a że mam ferie, to nowy rozdzialik chyba się szykuje :D

      Usuń