Dzień dobry, dzień dobry po przerwie.
Wiem, że ponad miesiąc nie pisałam, ale dużo się zmieniło.
No dobrze, a to akapit dla tych, którzy chcą dowiedzieć się co się u mnie zdarzyło lub mają po prostu za dużo czasu. Otóż przeniosłam się do innej szkoły i uczę się aktualnie strasznie dużo żeby nadrobić.
Przy okazji muszę zacząć znów czytać książki i rysować, bo miałam długą przerwę. Teraz będę mieć więcej czasu, bo dostałam szlaban na LoLa w ciągu tygodnia i mogę grać tylko w weekendy XD Moja mama o Was dba! xd
A dzisiaj rozdział drugi, z którego nie jestem ani trochę zadowolona, poza tym nie wnosi dużo, więc nie polecam. Poza tym tak trochę pisałam go na siłę :/
To znaczy tutaj nie dzieje się za wiele, mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji.
Rozdział 2
Ostatnie trzy dni spędziłam dość samotnie, ale ten czas był rozkoszny. Pan D, czyli mój "ulubiony" Kolo Od Wina, dostał szału, bo zepsułam mu kolację i nie mógł delektować się smakiem pizzy z kozim serem i winogronami (nie sądzicie, że to niejadalne połączenie?). Tak czy inaczej, dostałam "karę", która okazała się nagrodą, gdyż przydzielono mi jakąś norę, gdzie nie ma nic oprócz łóżka. Mam przemyśleć swoje postępowanie.
Szczerze? Gdyby nie fakt, że nie mogę się spotkać z przyjaciółmi, to nigdy nie byłam szczęśliwsza. Żyć nie umierać! Nie muszę widywać tej bandy nadpobudliwych idiotów, ani natrętnych i włochatych ludzi-kóz, czy innych wybryków natury, nie sprzątam i nie usługuję w pawilonie jadalnym, ani nic z tych rzeczy. Raj na ziemi.
Musicie wiedzieć, że nimfa pracująca w Obozie Herosów nie może go opuścić.
Dlatego właśnie, dzięki temu wyskokowi dostałam kilka wolnych dni.
Po zasłużonym "urlopie" wróciłam do obozu.
Nic się nie zmieniło. Oczywiście, wszyscy omijali mnie szerokim łukiem, ale już wcześniej się to zdarzało.
Nawet nie było to zbytnio drażniące.
Zmierzałam do Wielkiego Domu zameldować się i powiedzieć, że odsiedziałam karę.
Co rzadko się zdażało w tej dziurze, dziś uśmiechałam się radośnie, chociaż gdy mijałam niektóre dzieciary, marszczyłam się złośliwie.
Nagle ktoś na mnie wpadł. Przewróciłam się, a ta osoba na mnie.
Był to ciemnowłosy chłopak, o urodzie latynoskiej, najprawdopodobniej w moim wieku. Nie poznałam go od razu, dopiero po chwili przypomniałam sobie nazwisko herosa. Valdez.
- Wybacz! Śpieszyłem się właśnie do... lasu - powiedział to dość spokojnie. Obserwowałam Leona już od jakiegoś czasu. To jeden z tych naprawdę nieznośnych, choć już same przeprosiny złagodziły narastający gniew.
- Ach, tak? Właśnie z niego wracam.
Zaczął się nerwowo rozglądać, a następnie wbił wzrok w ziemię jakby wypatrzył coś interesującego w metrze kwadratowym piachu i trawy.
Wokół niego roznosił się zapach benzyny i spalenizny.
- A tak poza tym... Miałaś ostatnio fajne przemówienie... Nie wiedziałem, że nimfy są tak nierówno traktowane.
Roześmiałam się szczerze, ale tak naprawdę miałam ochotę najpierw go wyściskać, a następnie skakać po całym obozie ze szcześcia przy okazji drąc się szatańsko za pomocą megafonu "JEST! JEST! SŁYSZELIŚCIE, WY IMBECYLE? HAHAHAHAHA". Wyobraźcie sobie tę stytuację.
Naturalnie, że ta wypowiedź mnie zszokowała. Nareszcie ktoś normalny! Mimo, że Leo wydawał się bardzo denerwujący, pomyślałam, że zostały jeszcze rozsądne osoby.
- Miło - jak przystało na wiecznie niezadowoloną nimfę, mruknęłam powściągając emocje, ale chojnie obdarzyłam Leona uśmiechem.
- W takim razie powodzenia i do zobaczenia! - odezwał się i zaczął odchodzić.
* * *
W Wielkim Domu nie spodziewałam się cudów. Dionizos najwyraźniej nie chciał nikogo widzieć, choć sam wcześniej rozkazał przyjść po odsiedzeniu kary. Nie zapomniał zagrozić, że jeśli taka sytuacja się powtórzy, "będzie zobowiązany dla dobra obozu" aby zerwać mnie i postawić sobie w wazoniku, a później ususzyć, bo jestem tylko głupim, małym kwiatkiem i gdy się w niego zamienię, Pan D może to zrobić.
WSPANIALE. Teraz już w ogóle nie mam szans na nic. Jak tak dalej pójdzie to w ciągu tygodnia zostanę emo.
Na odchodne Kolo Od Wina dorzucił, że jutro mam posprzątać stajnię pegazów.
- Pomoże ci jeden z obozowiczów, jestem pewien, że się polubicie. A teraz zmiataj, bo jestem zajęty grą.
Resztę dnia spędziłam na spacerach po lesie, a gdy nadszedł czas kolacji, poszłam do Chejrona.
- Panie Chejronie, bardzo źle się czuję. Musiałam się czymś zatruć - nie było mowy ani o tym, że udaję (wcześniej najadłam się zgniłych truskawek, ohyda), ani o usługiwaniu przy kolacji.
- Na pewno? - łypnął groźnie okiem, ale miałam wrażenie, że ledwo tłumi uśmiech. On wszystko dobrze wiedział. - Idź się połóż, dziecko.
Mój plan odwlekania pracy jak najpóźniej najwyraźniej się powiódł. Nie posiadałam się ze szczęścia, choć i ja, i Chejron zdawaliśmy sobię sprawę, że długo nie mogę tego przrzeciągać.
Następnego dnia tam poszłam. Z naburmuszoną miną odpowiadałam herosom. Później byłam wyczerpana, a czekało jeszcze na mnie sprzątanie stajni.
Od razu po śniadaniu poczłapałam właśnie tam. Nie pachniało tam zbyt ładnie, więc chciałam zabrać się za czyszczenie od razu. Usłyszałam skrzypienie i ktoś wychynął zza drzwi. Poczułam strumień ciepłego powietrza. Nie mogłam mieć większego szczęścia.
- Cześć - powiedział nikt inny jak Leo Valdez. W jego włosy wplątały się małe mkawałki metalu.
- Hej.
Przypomniałam sobie słowa Dionizosa. Wredny, gruby drań. Myślał, że nienawidzę Leona, bo to ten typ.
Syn Hefajstosa wydawał się dosyć niezdarny, ale szybko uporaliśmy się z pracą. Ja mogłam mówić o swoich planach, a on cierpliwie słuchał. Rozmawialiśmy o wszystkim. Opowiedział nawet o misji, którą niedawno zakończył.
Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam. To było... magiczne.
Gdy zakończyliśmy sprzątanie, chciałam już się pożegnać, ale Leo mnie zatrzymał.
- Czekaj, muszę ci coś pokazać.
KONIEC ROZDZIAŁU DRUGIEGO
Przepraszam za wszystkie błędy i literówki, pisałam to na iPodzie.
No i jakiś głupi rysunek, który skończyłam kolorować ostatnio, a jest okropny, bo rysowałam go... w listopadzie? .___.
Oktawian, Reyna, Dakota, Gwen, Hazel I Frank.
Tła nie chciało mi się robić :<
INFO dla Appleberry:
Co byś chciała wiedzieć?
Ja od razu Ci mówię, że tablet wacoma to udany zakup ^ ^
Jakby co to pisz na email wydlubieoczywidelcem@gmail.com
To by było na tyle, girls :<
Przepraszam, że tylko tyle.
(obejrzyjcie Nędzników, bo to fajny film)
Żegnajcie i niech widelce będą z Wami! :3